KŁUSOWNICTWO

Koziołek

Zaczęła świtać, czerwony krąg słońca wynurzał się gdzieś zza lasu, rzucając poświatę na budzące się ze snu rozlewiska. Błotniak majestatycznie krążył nad wodą, szukając swej ofiary. Dokoła unosiły się zapachy lasu i porannej rosy. Czekałem ukryty za siatkami maskującymi między dwiema młodymi sosenkami. Byłem trochę śpiący i oszołomiony pięknym porankiem. A w mej głowie biły się dwie myśli: przyjdzie czy nie. Na pewno przyjdzie, wczoraj i przedwczoraj był. Może za blisko zrobiłem ukrycie? Może wystraszy się wielkiego szklanego oka mego aparatu? Nagle ciszę przerwały głośne trzaski i nieregularne chrząknięcia, które cały czas narastały. Nie wytrzymałem , ruszyłem w tamtym kierunku. Z daleka dostrzegłem ślicznego koziołka, obiekt mych rozmyślań. Głośno charczał i rzucał się na drzewo, po czym padał na grzbiet. Przeraził mnie. Pierwszy raz widziałem takie dziwne zachowanie sarny. Ostrożnie zbliżyłem się do niego, tak by mnie nie zauważył. Może to jakaś sarnia wścieklizna? Niemożliwe. I wtedy dostrzegłem metalow
pętlę zaciskającą się na jego szyi. Zauważył mnie, zaczął jeszcze bardziej szaleć. Krwawił, miał zdarty bok. Z pyska ciekła mu piana. Złapałem za metalowy drut i wciągnąłem go pomiędzy drzewa tak by nie mógł zaatakować. Ale on się uspokoił. Jakby czekał na dokończenie egzekucji. Zapadła cisza. Gdzieś w dali odzywały się tylko wiecznie głodne pisklęta bogatki. Zdjąłem mu wnyk z szyi i zacząłem się powoli wycofywać. Koziołek nadal stał. Oddech mu się wyrównywał. Odwrócił się i patrzył na mnie. Wielkimi wilgotnymi, pełnymi smutku i cierpienia oczami. Staliśmy tak razem minutę. Oddaleni od siebie zaledwie o dwa metry. O tak bliskim spotkaniu nawet nie marzyłem. Znów rozległ się trzask łamanych gałęzi. Tym razem męskimi buciorami. To kłusownicy wracali po swój łup. Koziołek nie wytrzymał i dał susa w leśne ostępy. Kłusownicy widząc mnie zrobili to samo tylko w innym kierunku. dobiegł mnie świst bata, tętent koni i skacząca po leśnym trakcie furmanka. Prawdopodobnie wzięto mnie za leśniczego, dzięki maskującemu
trojowi i statywowi w futerale przypominającym strzelbę. Wróciłem na rozlewiska. Cisza została rozwiana przez odgłosy wiosennej przyrody. Błotniak dźwigał mysz dla swych rozmaitych pociech. A koziołka widuję do tej pory. Ma na boku pamiątkę po przygodzie z kłusownikami.
trojowi i statywowi w futerale przypominającym strzelbę. Wróciłem na rozlewiska. Cisza została rozwiana przez odgłosy wiosennej przyrody. Błotniak dźwigał mysz dla swych rozmaitych pociech. A koziołka widuję do tej pory. Ma na boku pamiątkę po przygodzie z kłusownikami.

Bartek Szmidt


Poprzedni artykuł, Spis treści, Strona główna Psubratów, Następny artykuł