WIERSZE


ANDRZEJ SURYN

"Sarna na obrzędzie"

jak lekko i nieśmiało
przemykasz się
przez salę
sędziowie śpią
- albo są umarli,
stosy pieniędzy,
i zegarków...
już nigdzie się nie można
schować


"Haiku przezroczyste"

chmury na chwilę
przesłaniają Słońce
- ja siebie też


"Pusta pora"

popołudnie roztapiało się
w wieczór
wielcy przezroczyści siedzieli
na wzgórzach i tkali
zasłony mroku
słońce wylewało resztki złota
na zmęczoną ziemię -
żadnego człowieka
umilkły ptaki
dłonie uniesione - znaczyły


"Widzenie"

oto stąpam po ostrzu
miecza - to nie odwaga - to równowaga
najcenniejsza z cnót - umiar
wstęga światła między przeciwnościami
rzeka wzajemności na mapie względności
- waga nie sądzi - tańczy - a ja wracam
jak nitka do motka - zagubiony i ocalony
- syn króla w państwie środka



"Motylom..."

Motylom
których ogrom
nad ziemią
szczęśliwą pieśń
zaniosę
Roztrzepotanym skrzydłom
w kubeczek
wiatru nabiorę
I radość
miłość szczęście
wychwalać będę
trzepotać
tak jak motyle


"Na szczycie"

Trochę więcej błękitu
tak...
teraz jest jaśniej
wspaniale!
Prawdziwy obraz
tworzony dotykiem
spojrzeniem
namiętnością
Świerszcz przytakuje
Słońce wychyla się na połoninę
Coraz jaśniej...


"O słońcu"

W dzikości
niepowtarzalności skrzydeł
sosnowych odnóg
wtopił się między
pomarańczowy okrąg
którego nazywam życiem
za którym rozkwitam
przy którym cierpię bez bólu
którym odużam się
przed nocą
i do snu
Wdziewam z pomarańczowych nitek
utkaną koszul...


Spacerują liście
wiatr porusza lewą
dłonią
Rodzą się na nowo
Pierwszy motyl zbudzony
zatrzepotał wiosną
Dzięcioł bije dziobem
do wrót starej sosny
Droga ku słońcu
zapleciona w zieloność
O! Słodkie góry
boskie tajemnice
do was zatęskniłam
do was
zwracam me lico
Zawsze i wszędzie
moją będziecie miłością
ulubionym wspomnieniem
choć w bieli -
pokryte złotością

Powabne czarcie ciała
topicie dziś w błękitach
niebosiężny umysł
zatracacie w chmurach

I prężycie swe córy
wynosicie nad wszystko
Synów swoich na wieki
okrążacie przebłyskiem
W waszej zgodności
moje do końca oddanie...



Spaceruje biedronka
rozbudzona wcześnie
to kosztuje słonka
to zamyka się we śnie

Luty ciepłem obrzucił
las i pole gorącem
i już ujrzysz biedronki
zabiegane po łące

Ciemnorude stworzonka
klapią po spodniach butami
zaglądają do liścia
ciepłej zimowej sypialni

Strapionemu szepczą biedronki
o podróżach białych i mroźnych
sny na jawę wynoszą po zimie
delektują się wiosną

GOSIA ECLAND nie wiem czy dobrze odczytałam nazwisko


Poprzedni artykuł, Spis treści, Strona główna Psubratów, Następny artykuł