WEDKARSTWO

Etos wędkarza

Szarzeje... Stare sosny rozdzierają przepachnionym żywicą skrzypem mglistą ciszę. Gdzieniegdzie zaszumi liściasta gałąź. Przemknie czasem cień, by po chwili zlać się z mrokiem lasu. Wody jeziora przecina bóbr, wracający z bagien po całonocnej pracy. Mgła wstaje od ziemi. Świta...
Na stojaku oparta wędka. Siedzę zadumany na powalonym do wody konarze. Moja dusza raduje się podwójnie. Jestem cząstką przyrody, którą podziwiam i łowię ryby. Zabieram naturze trzepoczące się srebro, które konwulsyjnie poruszając rozkrwawionym pyszczkiem wpatruje się we mnie i wzdraga, gdy chwytam ręką, by wyjąć haczyk. Wędkarstwo... Szlachetny sport, czy zabawa sadystów?
Niebo różowieje szczęściem nowego dnia. Wyjął głowę z piór przebudzony szelestem trzciny łabędź. Na pochylonej ku wodzie brzozowej gałęzi błyszczy kolia z pajęczyny. Pierwsze promienie słoneczne jarzą się wśród świergotu ptaków na liściach pokrytych kroplami rosy.
Małe rybki, trochę skaleczone, ale delikatnie wpuszczone do wody odpływają tam, skąd przyszły. Jestem wędkarzem etycznym. Niektóre z wypuszczonych płotek zrywają się nagle do ucieczki, ale będąc w szoku uderzają łebkami w brzeg. Stoją przez chwilę otępiałe, po czym z wolna znikają wśród roślin.
Z wody wystrzelił podłużny kształt szczupaka, złotym błyskiem strasząc kaczki. Okolica zaniosła się kogucim krzykiem. Mgły podniosły się i rozproszyły, ukazując błękit nieba. Odezwał się dzwon kaplicy. To, co spało, już nie śpi.
Gdzieś nade mną przelatuje zapewne amerykański satelita, który pracuje między innymi po to, aby wędkarze znad Wielkich Jezior mogli otrzymać mapy łowisk z informacją o położeniu ławic ryb. Łowcy okazów ruszają z rykiem silników i gonią ławice. Mało ważne, że gdy odnajdą stado, błystki wbijają się w ciała ryb. W brzuch, grzbiet, oczy. Technika służy wędkarstwu...
Nastał ledwo uchwytny moment południowej ciszy w przyrodzie. Ucichły ptaki, drzewa, trzciny. Wszystko, co zielone, w milczeniu chwyta ciepło słońca, które przenikając przez liście ogrzewa ziemię. Za chwilę leniwa zmarszczka zmąci taflę jeziora i znów wystrzeli między drzewami gwar codziennego życia przyrody. Złoty krążek na niebie potoczy się dalej.
Wędkarze muchowi. Najszlachetniejsi. Brodzą w potokach, by zobaczyć, jak wśród rozdzieranego kamieniami prądu wody, przemknie podłużny cień ryby. Brodzą, by nieustannie przemieszczając sztuczne muszki na powierzchni wody sprowokować do ataku pstrąga, lipienia, czy troć. Wieczorem spotykają się w schronisku, degustują francuskie wino wędkarzy muchowych "La Mouche", chwaląc unikalny smak płynnej muszki. Z dumą opowiadają o trofeach. O rybach, które zmęczone wielodniową tarłową wędrówką spływają wygłodzone w dół rzeki i łapią każdy kąsek, aby nabrać energii. Aby żyć...
Wydłuża się cień dębu obok leśnej drogi. Wciąż rozświergotany ptasim zawodzeniem, najpierw gruby i rozłożysty, a teraz smukły i powabny. Wygrzewa się na łące całe polne tałatajstwo. Raz po raz odzywają się koniki polne. Lecz jaskółki już czują, mknąc nad samą ziemią, że za chwilę wszystko się zmieni.
Ściskam w dłoniach cętkowane cielsko szczupaka. Mam problem z wyjęciem kotwiczki. Ale to typowa wada łowienia na żywca. Małą, półżywą płotkę z przebitym grzbietem, szczupak połyka głęboko. Kotwiczka wbija się w skrzela lub żołądek. Wtedy ryba mniej walczy, pewnie z bólu. Etycznie zabijam rybę przecinając łuki skrzelowe. Opłukuję ręce zbroczone krwią. Ryba się nie męczy. Mam cenne trofeum.
Ciemnogranatowe kołtuny chmur wpełzły na niebo. Ostrzejszy podmuch wiatru uderzył w wody jeziora tworząc szkwał. Ostatnie łyski chowały się w trzcinach przy wyspie. Zapieniło się złośliwie jezioro. Przezroczystobiała smuga deszczu zaczęła się przybliżać. Błysk oślepił przerażoną czaplę. Wśród huku i trzasków przewróciło się drzewo na wyspie. Nastała cisza. Zajaśniała kolorowa tęcza. Ostatnie krople deszczu kapały z drzew na brzegu.
Kto łowi ryby? Prawie wszyscy. Są koła wędkarskie - osiedlowe, zakładowe, dzielnicowe, miejskie. Wędkarstwo modne jest też w wyższych sferach. Tradycją jest, że wędkują również prezydenci Stanów Zjednoczonych. Zapalonym wędkarzem był Herbert Hover, chętnie łowił ryby Jimmy Carter oraz wiceprezydent Walter F. "Fritz" Mondale. Również George Bush uwielbiał łowić ryby. Zamówił sobie nawet w Paryżu kolekcję krawatów w fosforyzujących kolorach i kształtach różnych ryb. George Bush mawiał: "Jeżeli z początku nie masz sukcesów, nie załamuj się. Bądź wytrwały, zmieniaj przynęty i metody, aż znajdziesz właściwe. Zarzuć wędkę i nigdy się nie zniechęcaj". Dlaczego ja miałbym się zniechęcać? Przecież mam sukcesy...
Rozległy się głosy wszelkiego zwierzęcia opłakujące przestrzelony piorunem grab na wyspie. Między znikającymi w oddali chmurami pojawił się czerwony talerz zachodzącego słońca, zabarwiając zmarszczkę na wodzie. Ciepłe światło padało na leśną drogę. Tylko w puszczy pogłębiał się mrok. Cała przyroda zdaje się podziwiać podniosły nastrój końca dnia. Milkną ptaki, wygładza się woda. Cisza panuje w okolicy i tylko przestraszony czymś bóbr mąci ją głośnym pluskiem.
Czy robię źle? Jestem sadystą? Czy postępuję etycznie? Czy moja przyjemność nie jest zbyt wielkim cierpieniem przyrody? Czy mogę się tłumaczyć, że niektórzy łowią worki ryb w czasie tarła i karmią nimi świnie? Może to oni są nieetyczni. A może są tylko trochę bardziej nieetyczni ode mnie? Zbigniew Herbert pisał:
"Nie można sobie wyobrazić snu ryb.
Nawet w najciemniejszym kącie stawu, wśród trzcin,
ich spoczynek jest czuwaniem; wiecznie ta sama pozycja
i absolutna niemożność powiedzenia o nich: złożyły głowę.
Także ich łzy są jak krzyk w pustce - niepoliczone.
Ryby nie mogą gestykulować swojej rozpaczy.
To usprawiedliwi tępy nów, który skacze po grzbiecie
zdzierając cekiny łusek".
Nie skrobię swojego szczupaka. Niech inni widzą go w całej okazałości. Niech mi gratulują. Niech pokazując mnie palcami mówią szeptem: "To on...".
Ciemno, cicho. Śpi puszcza i jezioro. Sowy nawołują się wzajemnie, strasząc swoim wrzaskiem. Na niebie widnieje rogalik i kilka gwiazd. Po całym, męczącym dniu Matka Natura odpoczywa

Dobiesław Wojski

Artykuł ukazał się w Internetowym Magazynie Przyrodniczym "Przyrodnik"


Poprzedni artykuł, Spis treści, Strona główna Psubratów, Następny artykuł