Głód

"Z ponad 5-miliardowej ludności świata konsumpcja ponad 1 miliarda kształtuje się poniżej biologicznego minimum. Chronicznie głodnych jest ponad 500 milionów do jednego miliarda ludzi. Co roku rodzi się 24 miliony dzieci z niedowagą. Szacuje się, że w 1990 roku poważnie niedożywionych były 204 miliony dzieci poniżej piątego roku życia. Około 13 milionów ludzi rocznie umiera z przyczyn związanych z głodem. Oznacza to, że co dzień umiera z głodu około 35000 osób. Większość z nich stanowią dzieci".
W dotkniętych głodem krajach (Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej) większość wszelkiej ziemi ornej jest zagarnięta przez wąskie elity i międzynarodowe korporacje, które ciągną zyski z ogromnych mono-kulturowych upraw produktów przeznaczonych na eksport (kawa, kakao, trzcina cukrowa, banany, herbata, bawełna, kauczuk, orzeszki ziemne, pasza dla zwierząt rzeźnych krajów zamożnych, sama tych zwierząt hodowla itd.)
Zanim biały człowiek z właściwą sobie pychą i okrucieństwem zaczął podbijać inne kontynenty, ludzie zamieszkujący je nie cierpieli na takie klęski głodu jak obecnie. Choć na ogół istniały jakieś elity i jakieś formy wyzysku, ludzie mogli na małych polach uprawiać różnorodność pożywnych roślin, co pozwalało im się wyżywić i nie wyjaławiało ziemi. To koloniści wprowadzili monokulturowe plantacje, które zapoczątkowały degradację gleby, upadek samodzielności, zależność od importowanej żywności i początek prawdziwego głodu. Znamienne były słowa twórcy utylitraryzmu Johna Stuarta Milla: " Nasze zachodnie indyjskie kolonie (...) nie mogą być uważane za kraje. (...) Zachodnie Indie są miejscem, w którym dla Anglii dogodnie jest prowadzić produkcję cukru, kawy i paru innych tropikalnych towarów". Warto dodać, że z Indii podczas klęsk głodowych w latach 1876 - 1877 i w latach 40-tych naszego stulecia, ku ogromnym zyskom białych, wyeksportowano tony zbóż. W latach 40 - tych w tym samym czasie umarło z głodu 1,5 miliona Hindusów. Przykład ten jest niestety raczej potwierdzeniem reguły niż wyjątkiem. Lappe i Collins w swej książce "Food first" podają bardzo wiele takich przykładów. Pamiętać również należy, że jeszcze w 1914 roku 70% całej ludzkiej populacji żyło w koloniach. My, biali ludzie, powinnismy się wstydzić swego koloru skóry. I jeden Schweitzer nie jest w stanie umniejszyć ciężaru naszych zbrodni wobec reszty świata. Obecnie w krajach "rozwijających się" monokulturowe plantacje, powodujące erozję gleby, są biznesem wielkich zagranicznych korporacji i garstki uprzywilejowanych miejscowych, którzy czerpią swe zyski z przerażającej nędzy całej reszty. Lokalni farmerzy (często nie posiadający legalnych tytułów do ziemi) są spychani ze swych tradycyjnych obszarów na coraz gorsze (przeważnie górzyste) tereny nieodpowiednie dla rolnictwa, często niezdatne do uprawy, jałowiejące już po roku. Obiecywana im praca na plantacjach jest nieludzko ciężka, niedostepna dla wszystkich i wyjątkowo nisko płatna (po to, by produkty
plantacji mogły konkurować cenowo z innymi na ogólnoświatowym rynku) Najbardziej wyzyskiwane są kobiety i dzieci. Mimo głodowych płac i urągajacych ludzkiej godności warunków, chętnych do pracy jest dużo więcej niz miejsc, gdyż jest to zwykle jedyny sposób na przetrwanie dla ludzi pozbawionych swej ziemi. Cały ten proceder jest napędzany powiększającym się zadłużeniem krajów Południa wobec krajów Północy, jak również wzrastającym popytem na produkty monokulturowych plantacji w zamożniejszych krajach.
Osobnym problemem wymagającym uwagi jest rosnąca produkcja zwierząt rzeźnych. Pomijając tu inne, nie mniej ważne kwestie dotyczące tejże produkcji, chciałabym się skupić na zależności między jedzeniem mięsa a głodem na świecie. Peter Singer, amerykański profesor filizofii, pisze: "Załóżmy, że posiadamy jeden akr żyznej ziemi. Możemy wykorzystać go do uprawy wysokobiałkowego pożwienia roślinnego takiego jak groch lub fasola. Jeśli tak zrobimy otrzymamy od 150 do 250 kilogramów białka. Alternatywnie możemy użyć tego akra, aby wyprodukować paszę dla zwierząt, a potem zabić i zjeść te zwierzęta. Wówczas otrzymamy od 20 do 27 kg białka". Na świecie uprawia się obecnie wystarczająco dużo zboża, by żaden człowiek na Ziemi nie był głodny. Jednak jedna trzecia tego zboża nie trafia do głodujących, lecz jest zużywana jako pasza dla zwierząt przez bogate kraje. Jak pisze Singer "Kiedy jak w 1973 i 1974 , zboża i soi jest relatywnie mało i osiągają one ceny tak wysokie, że Indie, Bangladesz, kraje Afryki pod Saharą i
inne obszary narażone na klęskę głodu nie mogą sobie dłużej pozwolić by je kupić, zboża i soi jest mało tylko dlatego, że my karmimy tymi cennnymi pokarmami nasz żywy inwentarz". I dalej: "Przeciętny Amerykanin konsumuje obecnie prawie tonę zboża rocznie - 93% z tego zamienione najpierw w mięso, mleko i jajka. Przeciętny Hindus konsumuje około 200 kg zboża rocznie, 85% z tego w bezpośredniej formie".
Liczby te pokazują nam jakim niemoralnym marnotrawstwem jest jedzenie mięsa na świecie, gdzie codziennie tysiące giną z głodu. Oczywiście istnieje trudny problem sprawiedliwej dystybucji, przede wszystkim jednak trzeba mieć co dystrybuować.
Kolejną z bezpośrednich przyczyn nędzy jest wysoka dzietność, głód i boom demograficzny występują głównie w ubogich krajach Południa. Doktor Waloszczyk zwraca uwagę na to, że "w krajach Afryki poziom wyżywienia wciąż się obniża . Powstaje błędne koło: dzietność powoduje biedę, a bieda dzietność"
Profesor Campbell pisze: "Ingerencja w stabilne ludzkie społeczności dokonana w zbożnych intencjach przez misjonarzy, zarówno medyczna, jak i religijna, miały zgubny wpływ na życie tych ludzi, których populacje powiększały się szybciej niż możliwości rozwoju bazy ich zasobów. Rezultatem tego było pojawienie się nawiedzonych biedą krajów ."rozwijających się".
Bliższe prawdy jest stwierdzenie, że nie ma biednych krajów - są tylko kraje, które mają zbyt liczne populacje". I dalej: "Oczekiwana długość życia w momencie urodzenia wynosi dziś ponad 70 lat w krajach zachodnich, lecz w wielu częściach Afryki i Azji może wynosić nawet mniej niż 45 lat. (...)
Jest wiele takich obszarów, gdzie ratujemy życie ludzi tylko po to, aby cierpieli niedożywienie i głód"
W tym samym czasie Kościół katolicki będący ciągle siłą o dużym wpływie w wielu krajach (choć zaznacza się spadek akceptacji jego nauczania) potępia nie tylko eutanazję, samobójstwo i aborcję, ale nawet środki antykoncepcyjne. Wobec istniejącej głośnej dyskusji na ten temat pozo-stawiam te fakty bez komentarza ku przemyśleniom czytelnika. W każdym razie to, że mamy niczym niezasłużone szczęście należeć do ludzi jedzących trzy posiłki dziennie nie zwalnia nas od pamiętania o tych, którzy umierają z głodu i zastanowiania się nad tym, jak nasze codzienne decyzje mają się do ogromu istniejącej nędzy i cierpienia. Możemy wtedy zobaczyć, że o wiele więcej wyborów niż przypuszczaliśmy ma swoje etyczne konsekwencje. Osobiscie jestem przekonana, że jak długo na Ziemi żyje choć jeden głodny człowiek, każde zbytkowe przedsię-wzięcie - od importu bananów do krajów o klimacie umiarkowanym zaczynając, na lotach kosmicznych kończąc - świadczy o naszym niedo-rozwoju moralnym.
Zwracając uwagę na najbardziej rażące dysharmonie naszej cywilizacji Capra w roku 1981 pisał: "(...) ponad 15 milonów ludzi, których większość stanowią dzieci, każdego roku umiera z głodu; kolejne 50 milionów cierpi z powodu skutków niedożywienia. Blisko 40% ludności świata nie ma dostępu do zorganizowanej służby zdrowia, a mimo to kraje rozwijające się wydają na zbrojenia trzy razy więcej niż na opiekę zdrowotną. 35% ludzkości nie ma wody zdatnej do picia, a jednocześnie połowa wszystkich naukowców i inżynierów na świecie zajmuje się technologią wyrobu broni".

Anna Sobieska


Poprzedni artykuł, Spis treści, Strona główna Psubratów